sobota, 1 października 2011

Rozdział 1 - "Jesteś najważniejszą osobą w moim życiu"

- Świetny żart - powiedziałam - nie wiem, co wy macie zamiar teraz robić, ale ja się zmywam.
- Vanesso, to nie jest żart - powiedziała mama. - Wyprowadzamy się.
- Matko, jeszcze raz powiesz do mnie "Vanesssa", to naślę na Ciebie moich kumpli. Jestem Nessy. - wkurwiałam się, kiedy ktoś mówił do mnie Vanessa. Nienawidzę tego imienia. Nie przyznaję się. Gdziekolwiek mam się wpisać czy podpisać, zawsze piszę Nessy.
- Przepraszam. Ale wróćmy do tematu. Za tydzień wylatujemy. Tam będziecie mieć lepszą prywatną szkołę.
- I chuj. Ja tu zostaję - powiedział Drake.
- Wyrażaj się. Nie zostaniesz tu, jedziesz z nami. - powiedział ojciec poważnym głosem.
- Jestem dorosły! Mam prawo! Ha! I Nessy zostaje ze mną! - mój brat podniósł głos.
- Możesz zostać, ale Nessy jedzie z nami - powiedział tata.
- Nie ma mowy! - teraz ja się uniosłam. - Nie zamieszkam w NY. Ja pochodzę z LV i zamierzam tu mieszkać do końca!
- A z czego byście żyli, hm?
- Tato. To jest najmniejszy problem. Chyba nas nie doceniasz.
- Porozmawiam o tym z Caroliną. Zobaczymy co z tego wyniknie. - powiedział ojciec, wychodząc, a za nim mama.
Ja pożegnałam się z bratem i wyszłam szybkim krokiem, żeby Justin nie musiał za długo czekać. Po 10 minutach byłam na miejscu. Zobaczyłam, że Justin siedzi i patrzy na stawek, w którym wielu z nas już wylądowało po pijaku.
- Cześć - powiedziałam podchodząc do niego. 
- Hej - odpowiedział, nawet się nie odwracając.
Siadając obok niego dałam mu buziaka w policzek na co się uśmiechnął i odwrócił.
- Co jest? - spytałam, widząc coś dziwnego w jego oczach.
- Nic. Bardzo filozoficznie się dzisiaj czuję. Mam fazę na myślenie.
- I o czym myślisz? - patrzyłam na niego wyczekująco, ale on przez dłuższą chwilę nie odpowiadał.
- Szczerze? O nas. - odpowiedział mi po kilku sekundach, ale ta odpowiedź mnie zaskoczyła.
- Justin...?
- Jesteś najważniejszą osobą w moim życiu - popatrzył w moje oczy i się uśmiechnął.
- Justin, czy ty... no, em... mnie... - nie wiedziałam jak zadać proste pytanie "kochasz mnie?"
- Czy cię kocham? - zaśmiał się, a ja przytaknęłam - Jasne, ale jak przyjaciółkę. Tylko myślę sobie, że jesteś moją przyjaciółką i ufam Ci jak nikomu.
- Ja tobie też. To znaczy jest jeszcze Shilow, ale szczerze mówiąc to ty jesteś tym prawdziwym przyjacielem. - wtuliłam się w Justina. To była nasza najszczersza rozmowa.
- Justin, muszę Ci coś powiedzieć. Rodzice dzisiaj powiedzieli mi i Drake'owi, że się wyprowadzamy. Do NY. Drake powiedział, że on zostaje i że ja razem z nim. Starzy teraz o tym dyskutują. Justin, boję się - w moich oczach pojawiły się łzy - boję się, że będę musiała opuścić to miejsce. Że będę musiała się pożegnać z wami, z tobą.
- Spokojnie, skarbie - zdziwiłam się, gdy tak do mnie powiedział - będzie dobrze. jak ty się wyprowadzisz, to ja też.
- Daj spokój. Wiem, że nie zostawisz tego wszystkiego. - uśmiechnęłam się do niego.
- Dla Ciebie? Dla Ciebie bym wyjechał.
- Dziękuję. Mam jednak nadzieję, że nie będziesz musiał.
Justin wyciągnął z kieszeni paczkę papierosów.
- Chcesz? - poczęstował mnie. Oczywiście nie odmówiłam. Spaliliśmy po papierosie w międzyczasie rozmawiając.
- Dzisiaj rano dzwonił do mnie Scooter. Muszę nakręcić teledysk. Nienawidzę tych castingów! Przychodzą setki dziewczyn, a ja muszę wybrać jedną. Muszę kogoś znaleźć zanim Scooter ogłosi casting :/ hej ! Może ty?! - krzyknął Justin.
- Chyba cię pogięło! Jestem ładna, ale przecież nie mogę wystąpić w twoim teledysku.
- Dlaczego? Znamy się od lat. Nie byłoby sztucznie.
- Hah, no dobra, zgoda. Ale musisz powiadomić Scootera. 
Justin nie zastanawiając się wyjął telefon i zadzwonił do menagera. Pogadał jakieś 2 minuty, po czym odłożył telefon.
- Zgodził się. Lubi Cię - uśmiechnął się mój przyjaciel.
- Co dziś robimy? - spytałam - Nie chcę wracać do domu.
- Tak sobie myślę... Może pójdziemy na jakiś dobry obiad do renomowanej knajpki?
- Zapraszasz? - zaśmiałam się.
- Tak! Dokładnie ! Skocz do domu na chwilę i ja też, przebierzemy się w coś stosownego, przecież nie możesz iść w dresie. Możesz jakąś sukienkę. Będę u Ciebie o 14:00. jest 12:30. Zgoda?
- Jasne, chodź, idziemy - powiedziałam podnosząc się z trawy. Justin mieszka w przeciwną stronę niż ja. Po drodze myślałam w co się ubrać. Kiedy doszłam do domu, zawołałam Drake'a, żeby przyszedł do mojego pokoju, który wyglądał tak <klik>.
- Co jest siora?
- Musisz mi pomóc - zaśmiałam się. - Idę z Justinem na obiad do dobrej knajpki. Co mam ubrać?
- Randka?
- Nie! Spotkanie! Just jest moim przyjacielem.
Po jakimś czasie wybierania wybraliśmy to <klik>. Postanowiłam, że zrobię makijaż mocniejszy niż zwykle. Podkreśliłam bardziej oczy i nałożyłam różowy cień do powiek. Zdaniem mojego brata wyglądałam "olśniewająco". Ja się czułam dziwnie, strojąc się tak dla Justina. Czekając na niego weszłam jeszcze na twittera. Napisałam "Czuję się dziwnie w takim stroju. Ale chyba warto", po czym wyłączyłam laptopa. Punktualnie o 14:00 usłyszałam dzwonek do drzwi. Uszykowana poszłam otworzyć. W drzwiach tak jak się spodziewałam ujrzałam Justina. Wyglądał bardzo ładnie. Podobał mi się. Oczywiście z wyglądu. Chociaż nie mogę ukryć, że poczułam też coś dziwnego w sercu.
- Wow -  powiedział, gdy mnie zobaczył. - Gdyby nie to, że się znamy i jesteśmy przyjaciółmi, zacząłbym Cię podrywać - powiedział, na co ja się zaśmiałam.
- Idziemy? - powiedziałam, kiedy Justin tak stał wgapiając się we mnie. Muszę przyznać, ze nawet mi się to podobało.
- Jasne - uśmiechnął się. Ja tylko krzyknęłam, że wychodzę i wyszłam z domu(dom wyglądał tak: <klik>. Justin otworzył mi drzwi do swojego samochodu. Usiadłam na miejscu pasażera. Justin przeszedł na drugą stronę i usiadł za kierownicą.
- Zdradzisz mi gdzie jedziemy? - spytałam się, włączając radio.
- Do Golden Way - powiedział mój przyjaciel wkładając kluczyk do stacyjki.
- Oszalałeś? - wytrzeszczyłam oczy - to najdroższa restauracja w Las Vegas. Za kasę, jaką tam wydasz moglibyśmy lecieć na Hawaje i z powrotem - zaśmiałam się, a Justin mi zawtórował.
- Wiesz, że pieniądze to nie problem dla mnie. 
Jechaliśmy rozmawiając, aż do momentu, kiedy w radiu puścili "One Less Lonely Girl". Justin zaczął śpiewać. najpierw pod nosem, a potem głośno. Miałam wrażenie, że śpiewa do dla mnie, bo co chwila spoglądał w moją stronę. Piosenka skończyła się akurat, kiedy dojechaliśmy na miejsce. Weszliśmy do środka. Było to piękne miejsce. Nigdy tu nie byłam. Moi rodzicie mają pieniądze, ale nie aż takie.
- Rezerwacja na nazwisko Bieber - powiedział Justin do kolesia, który stał przy wejściu. 
- Zgadza się państwo Bieber - powiedział koleś, na co ja cicho się zaśmiałam - tamten stolik jest państwa.
Weszliśmy do pomieszczenia jeszcze dalej.
- Proszę, pani Bieber - powiedział Justin, odsuwając mi krzesło.
- Nie mów tak do mnie, bo pomyślą, że jesteśmy parą. - zaśmiałam się.
Po chwili dostaliśmy menu. Wybraliśmy to, co chcieliśmy. Zostało nam tylko czekanie.
- Dziwnie się czuję tak siedząc tu z tobą. - powiedziałam.
- Dlaczego?
- Bo jesteś moim przyjacielem. Najlepszym. A siedzimy tu i zachowujemy się jak na randce.
- Wcale, że nie! Nie całujemy się. No właśnie, ale na planie teledysku będziemy musieli. - powiedział trochę zmieszany Justin.
- Musimy? Nie można jakoś inaczej?
- Nie musimy, ale to podwyższa poziom teledysku. - powiedział - przecież to tylko jeden czy dwa pocałunki.
- Tak, ale mogą zmienić wszystko. Możemy zmienić swoje podejście do siebie.
- Nic się nie zmieni. Obiecuję Ci to.
- Dziękuję Ci. O idzie nasze jedzenie - zaśmiałam się.
Dostaliśmy nasz obiad. Bardzo się najadłam. Około 16 wyszliśmy z Golden Way. Justin zapłacił fortunę.
- Jedziemy do domu? - spytał Justin.
- Tak. Nie lubię takich ubrań.
Justin ponownie otworzył mi drzwi od samochodu. Po 25 minutach byliśmy pod moim domem. 
- Nie musisz otwierać mi drzwi. Sama wyjdę. Spotkamy się jeszcze dzisiaj? - spytałam.
- Mam nadzieję.
- Dziękuję Ci za ten dzień - przysunęłam moją twarz do Justina, żeby dać mu buziaka w policzek. Kiedy już miałam to zrobić, on odwrócił twarz i wyszedł buziak w usta. Przez chwilę się nie odsuwałam od niego. Wtedy on zaczął mnie całować. Nie wiedziałam co zrobić. Odsunęłam się i nawet na niego nie patrząc wyszłam z samochodu. Wchodząc do domu też nie patrzyłam w jego stronę.
~~~~~~~~~~~~~~
No i jest pierwszy rozdział. Liczę na komentarze <3

1 komentarz:

Było was:

Copyright 2011
Wymarzony Kłopot

Powered by
Free Blogger Templates